2013.12.03// P. Rączka
Nanga Parbat (8126 m n.p.m.) to góra, którą zimą atakowało tylko 18 wypraw, z czego aż 10 polskich, żadnej z nich nie udało się jednak wejść na szczyt o tej porze roku. Nasza ekipa nie składa jednak broni i już po raz czwarty w takim samym składzie będzie próbowała wpisać się w historię tej góry. Zespół już znajduje się w Islamabadu, a z tego miejsca będzie kierował się do Kaszmiru, skąd zacznie się wspinaczka. W Himalaje ponownie wybiera się także Simone Moro, który szanse powodzenia ocenia na 20 proc. Polacy patrzą bardziej optymistycznie.
- Najbardziej niebezpieczny jest trawers od wysokości 7200 metrów do szczytu i powrót tą samą drogą. To jest dosyć długi trawers, na dużej wysokości, no i w zimie. Od 7200 do 7400 droga jest nam znana, wiemy czego się spodziewać, wiemy jak na niej działać, żeby nic się nie stało… No i oczywiście lawiny, na które trzeba bardzo uważać. Trzeba po prostu czytać tą górę, patrzeć jak to wygląda w kuluarach, czy dużo śniegu się nawiało, czy można wejść, czy trzeba gdzieś boczkiem łoić, no i tak… - mówi Tomek Mackiewicz, jeden z członków wyprawy.